Wszystko miało być „luźno”… Któregoś dnia po prostu wszedłem do biura i powiedziałem:
„Słuchajcie, robimy własną markę odzieżową.”
Bez strategii, bez briefu. Po prostu poczułem, że czas w końcu zrobić coś totalnie naszego. Z Kasią i Tomkiem pracowaliśmy razem w agencji reklamowej. Znamy proces, znamy systemy, znamy rynek. Ale teraz nie chodziło o klienta. Chodziło o nas.
Na początku marka miała nazywać się LUŹNO. Mieliśmy wszystko: logo, identyfikację, klimat. Byliśmy gotowi. Ale kiedy zaczęliśmy rejestrować znak towarowy, wyszło, że ktoś już robi odzież pod podobną nazwą. I wtedy… znowu od zera. Tygodnie burzy mózgów, rozkmin, odrzutów.

Aż w końcu wpadło:
LUZON.
Luz ON.

EDIT:
8 maja przyszło oficjalne potwierdzenie ochrony znaku!